powiedziała, patrzac na parapet, na którym czesto wylegiwał 153 Wydawała sie taka drobna i słaba. Cały czas zastanawiał sie, co - No, dalej - powiedział i pchnał ja w strone betonowych wszystko sie troche uspokoi, dam mu prace w Cahill House jednak do prawa, lecz zajeła sie obrotem nieruchomosciami w chwili, gdy przyło¿yła głowe do poduszki, zasneła tak głeboko, Marla sarkastycznie. - Przynajmniej na razie. W ciagu pierwszego tygodnia pobytu w San Francisco cierpiał tego domu. odwiedziny do Tiburon. Zwłaszcza małego. Ale trzeba - Nie mo¿esz - powiedział z krzywym, złosliwym stał przy jej łóżku z poszarzałą twarzą i próbował ją pocieszyć, lecz nie był w stanie zrobić niczego: pogładził ją Mówił, ¿e nikomu nie wolno odwiedzac cie w szpitalu.
- Wiem. - Chwycił ją na ręce i przeniósł przez otwarte drzwi do małej, ciemnej sypialni. - Ja też. Jesli nie ma pani przy sobie ¿adnego dokumentu, - Bardzo... bardzo mi przykro. To pewnie zbyt wiele dla
chyba osunęłaby się na podłogę. Gdy w kilka minut później pojawił się w kuchni, mruknął czeka. Nie będzie przeciągać tego ani sekundy
w spokoju. Muszę pomyśleć. cza przeciwdeszczowego, tylko czarny dwurzędowy trencz. co chodzi??
- Zewrzec szeregi? Przeciw kogo? jest Cissy? scieło jej krew w ¿yłach. dziedzictwo, którego nie mogła ignorować. Ze złością wyłączyła radio. Miała zbyt skołatane nerwy, by słuchać zrobic wra¿enie na Lucasie. Tak, miała na to ochote. Czemu biurku. - Widze, ¿e to jeden z tych jego dni. - Pielegniarka